O adresie rodziny bielików zwykle decyduje Ona! Gniazdo po całym sezonie używania (gdzieś od stycznia do sierpnia) nie wygląda najlepiej. Jeśli więc w rewirze jest dostatecznie dużo starych, silnych drzew, para bielików będzie miała kilka gniazd wykorzystywanych naprzemiennie. Wybierając rewir, średnio 30-70 km2, obecność odpowiednich pod gniazdo (najchętniej gniazda) drzew jest dla ptaków równie ważna co zasobność w pokarm.
Tegoroczne gniazdo, z obfitymi resztkami pokarmu, odchodów, piór i łupieżu, jest niczym przysłowiowa ziemia obiecana dla wszelkich drobnoustrojów, grzybów i bakterii. Lepiej więc będzie zostawić je do naturalnej dezynfekcji i wrócić tam za jakiś czas. Jeśli jednak nie ma alternatywy, ptaki w nowym sezonie zrzucą wierzchnią, starą warstwę (jeśli wcześniej nie zrobi tego wiatr) i całą konstrukcję uzupełnią nowym budulcem.
Wielkie gniazdo, ciągle używane, stanowiłoby też znaczne obciążenie dla drzewa. Konary, na których leży mogłyby tego nie wytrzymać. Odpowiednio duże i mocne drzewa to już rzadkość. Roztropnie więc będzie rozłożyć owo obciążenie w czasie i tym samym zapewnić sobie więcej cennych lokalizacji do wyboru.
Niektóre z takich gniazd używane są przez wiele pokoleń. Na Wolinie i na dalekiej Islandii zlokalizowano gniazda używane przez ponad 150 lat. Niektóre z nich osiągają ogromne rozmiary. Jedno takie, położone na skałach norweskich fiordów, osiągnęło ponad 6 metrów wysokości i 4 metry średnicy. Prawdziwe orle gniazdo!
Ale to bynajmniej nie próżność każe bielikom budować tak ogromne gniazda. Młode spędzają w nich kilka miesięcy. Z czasem wielka platforma przestaje im służyć jako zwykły „spacerniak”. Staje się prawdziwym polem treningowym dla przyszłych lotników. Ciągłe podskoki, unoszenie się nad gniazdem i opadanie, nieustające podmuchy wywoływane pracą skrzydeł… I tak całymi tygodniami! W przerwach manipulowanie znudzonych nastolatków dziobem przy budulcu – czasami ze skutkiem destrukcyjnym. Do tego potężni rodzice, którzy naprzemiennie lądują i startują z gniazda. Pamiętajmy też o zmiennej i nieobliczalnej pogodzie. A tam wysoko na drzewie, wiatry i ulewy nie żartują.
Parametry funkcjonalności orlich gniazd są naprawdę bardzo wyśrubowane. Aby cały ten ruch wytrzymać i zapewnić bezpieczeństwo ptakom, potrzebna jest odpowiednio solidna i stabilna konstrukcja. Wielkie rozmiary i masa gniazda są praktyczną koniecznością.
Tymczasem nasi bracia, statystycznie przez najbliższe 5-6 lat, nie będą zajmowali się nieruchomościami. Zresztą, gdy już przyjdzie na to czas, to najczęściej ich wybranka podejmie decyzje dotyczące przyszłego adresu. Być może wniesie jakieś wielkie, rodzinne gniazdo w posagu.
Zdjęcia autorstwa Czarka Korkosza zostały zrobione przy okazji rutynowej, jednorazowej akcji monitorowania i obrączkowania młodych ptaków w gnieździe.